wtorek, 4 listopada 2014

Rozdział II

- Przejdźmy się nad strumień- zaproponowała Elena, patrząc za oddalającym się Enzo. Po dojściu na miejsce pobyliśmy chwilę we trójkę, a teraz nasz brat poszedł z innymi mężczyznami. Kiwnęłam głową zgadzając się na propozycję siostry i równym krokiem ruszyłyśmy do miejsca, gdzie chodziłyśmy z matką. Była to niewielka polana oddalona tylko parę metrów od strumienia. Rosnące dookoła drzewa skutecznie broniły przed spojrzeniami innych. To w tym miejscu uczyłyśmy się magii i, zgodnie z opowiadaniami naszej rodzicielki, to w tym miejscu spotkała ona naszego ojca po raz pierwszy.
Właśnie, nasz ojciec. Nawet go nie znałyśmy. Tylko Enzo miał szansę spędzić z nim parę lat, ale z perspektywy czasu nawet nasz brat wcale go nie pamiętał. Nasz ojciec bowiem zginął gdy matka nosiła nas pod sercem. Zaatakowały go dzikie zwierzęta, a matka do końca swojego życia nie pogodziła się z tą stratą. Często opowiadała nam o nim i o tym co razem przeżyli, a ja zastanawiałam się, czy teraz są już razem.
Siedziałyśmy z Eleną na wielkim kamieniu i wspominaliśmy matkę, gdy nagle zza drzew wyłonili się dwaj mężczyźni, a moje niepokojące przeczucia dały o sobie znać.
Daj spokój, powiedziałam do samej siebie, przecież oni wcale nie wyglądają groźnie. I faktycznie tak było. Obydwoje bili młodzi, no może w wieku Enzo. Mieli dłuższe włosy sięgające prawie do łopatek. Jeden był brunetem, drugi blondynem. Zbliżyli się do nas z promiennymi uśmiechami na przystojnych twarzach. Szybko zlustrowałam ich wzrokiem oceniając niebezpieczeństwo, po czym ze spokojem stwierdziłam, że bez problemu bym ich pokonała. Mężczyźni ustali naprzeciwko nas, a po chwili brunet odezwał się miękkim głosem:
- Co dwie tak piękne niewiasty robią same od zabawy?- rozpoczął rozmowę zerkając dziwnym wzrokiem to na mnie, to na moją siostrę. Zaniepokoiłam się, bo cały czas miałam złe przeczucia, które objawiały się delikatnym bólem brzucha, jednak zignorowałam je i uśmiechnęłam się do rozmówcy.
- Jesteśmy groźniejsze niż możesz to sobie wyobrazić, panie- odezwałam się słodko ale i ostro jednocześnie.
- Nie wątpię- głos zabrał drugi z mężczyzn, po czym zwrócił się do towarzysza.- Bracie, co za brak kultury z twojej strony. Nie przedstawiłeś nas.
- Ach tak, oczywiście bracie- zreflektował się brunet.- Drogie panie, jestem Elijah, a to mój młodszy brat, Niklaus- zwrócił się do nas, na co obydwie ukłoniłyśmy się zgodnie z obowiązującymi zasadami. Nie znosiłam tego, że nas, kobiety, traktowano inaczej niż mężczyzn. Jako kogoś podrzędnego. Chciałam być niezależna, czego niestety moja siostra nie rozumiała, sądząc że tak powinno być. Cóż, najwyraźniej to ja odziedziczyłam te buntownicze cechy. Wiedziałam jednak jak się zachować no i nie chciałam być wygnana z wioski za to, że złamałam którąś z reguł.
- Jestem Katerina, a to moja siostra Elena- przedstawiłam nas po czym podniosłam wzrok i moje spojrzenie napotkało wzrok Elijah'a. Miałam wrażenie że jego ciemne oczy wwiercają się we mnie, odkrywając wszystkie moje tajemnice i sprawiając, że mężczyzna wiedział o mnie wszystko. I nie było to przyjemne uczucie. Odwróciłam wzrok chcąc, aby to wrażenie jak najszybciej zniknęło i wydawało mi się, że brunet zaśmiał się cicho. Jednak gdy się odezwał nic nie wskazywało na to, żeby chwilę wcześniej rozbawiło go moje zachowanie.
- Możemy odprowadzić panie na biesiadę?- spytał, wyciągając rękę w moja stronę.
- Oczywiście- odpowiedziałam i złapałam go za dłoń. W tym samym momencie ostry ból brzucha sprawił, że zgięłam się wpół.
- Nic ci nie jest?- usłyszałam zatroskaną Elenę, która w trakcie rozmowy nie odzywała się w ogóle.
- Wszystko dobrze- powiedziałam zgodnie z prawdą, bo ból zniknął tak szybko jak się pojawił.- Chodźmy- dodałam z uśmiechem kolejny raz ignorując oznaki tego, że dzisiejszy dzień nie zakończy się szczęśliwie.


***********


- Znaliście swojego ojca?- zagaił Niklaus parę godzin później. Szliśmy właśnie w szóstkę do domu. Ja ze swoim rodzeństwem oraz Elijah z bratem i siostrą Rebekah'ą. Po wypiciu paru kielichów wina (które swoją drogą smakowało dziś nieco inaczej) nasi towarzysze stwierdzili, że muszą odprowadzić nas do domu. A ani ja, ani Elena ani Enzo zafascynowany piękną blondynką nie mieliśmy nic przeciwko.
- Nie, nasz ojciec zmarł 19 lat temu. Został zaatakowany przez zwierzęta gdy miałem 5 lat- wyjaśnił nasz brat.- Nawet go nie pamiętam- dorzucił z pewną tęsknotą w głosie.
Rozumiałam go. Często rozmawialiśmy o tym, że oprócz niego w naszym domu nigdy nie było innego mężczyzny, więc Enzo tak naprawdę dorastał wśród samych kobiet. Co prawda poza domem znał wielu innych mężczyzn, ale jak mówił, to nie było to samo.
- My w ogóle nie znałyśmy ojca- dodała Elena, a ja potwierdziłam kiwnięciem głowy. Spojrzałam na Elijah'a. Wcześniej razem z bratem opowiadali nam o tym, że przybyli tutaj z daleka i niedługo ruszają w dalszą drogę.
- A co was sprowadza do wioski?- spytałam, cały czas zerkając na mojego towarzysza. Od samego początku, gdy zobaczyłam ich na polanie nie opuszczało mnie moje złe przeczucie. Ale byli oni niegroźni, o czym mogłam przekonać się wcześniej, gdy zabawiali nas rozmową.
- Chcieliśmy kogoś odwiedzić,a z tego co wiemy, mieszka tutaj- wyjaśniła Rebekah, rzucając w naszą stronę dziwne spojrzenia.
- Kogo odwiedzić?- nie mogłam powstrzymać swojej ciekawości i drążyłam dalej.
- Kogoś kto jest z nami spokrewniony- odpowiedział tym razem Niklaus.
Zastanowiłam się kto z wioski mógłby być krewnym naszych nowych znajomych. Nie widziałam w okolicy nikogo, kto miałby podobną urodę jak oni, tak więc nie miałam nawet żadnego punktu zaczepienia.
Nie odzywałam się resztę drogi pozwalając, by rozmowa toczyła się beze mnie. Co prawda Elijah zadawał mi co chwilę jakieś pytania, jednak odpowiadałam półsłówkami, toteż po krótkim czasie mężczyzna dał mi spokój. Oprócz zastanawiania się, kogo chcieli odwiedzić nasi towarzysze, myślałam o tym, dlaczego moje przeczucia zawiodły. Zawsze mogłam na nich polegać, to one ostrzegały mnie na czas. A dzisiaj? Naprawdę czułam, że zdarzy się coś złego, a tymczasem wieczór dobiegał końca, a wszystko było w najlepszym porządku. Za chwilę mieliśmy dojść do naszego domu, pożegnać się z nowymi znajomymi i dać się na odpoczynek. Nic złego się nie wydarzyło, moje przeczucia zawiodły.
Może to przez niepokoje ostatnich dni moja magia trochę się zachwiała, przeszło mi przez myśl akurat w momencie, w którym doszliśmy na miejsce. Pożegnaliśmy się i mieliśmy wejść do środka, gdy Rebekah spojrzała dziwnie na swoich braci. Niklaus kiwnął głową, a Elijah zrobił krok do przodu. Zaniepokoiłam się, bo mój brzuch znów zaczął boleć w charakterystyczny sposób. Odruchowo sięgnęłam ręką w dół.
- Faktycznie jesteś potężną czarownicą, skoro masz tak silne przeczucia- powiedział z uśmiechem Elijah, robiąc kolejny krok w naszą stronę.- Potężniejszą niż Amara- dodał, a mnie zmroziło. Nie dlatego, że wiedział, że mamy magię. Dlatego, że wypowiedział imię naszej zmarłej matki. A byłam pewna, że żadne z nas nie wypowiedziało go dzisiaj.
- Skąd znasz imię naszej matki?- spytał Enzo stając z Eleną obok mnie.
- Waszej matki...- w głosie bruneta brzmiała nuta tęsknoty.- Aż dziw pomyśleć, że minęło już 19 lat....
- Znałeś naszą matkę?- moja siostra wypowiedziała pytanie, które ja również miałam w głowie.
- Wszyscy ją znaliśmy- Niklaus zrównał się z bratem, a po chwili to samo zrobiła Rebekah.
- Była piękna- znów odezwał się się Elijah- nie tylko zewnętrznie, ale i wewnętrznie. Dlatego się w niej zakochałem. A gdy urodziłeś się ty- zwrócił się bezpośrednio do Enzo- byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Ale musiałem odejść, bo to co zrobiła z nami nasza matka zagrażało nam wszystkim. Nawet nie wiedziałem, że wyrosły z was tak piękne kobiety- skończył, patrząc na nas.
- Córki? Ale ty nie możesz... To niemożliwe...- zaczęłam się jąkać.- Ty nie jesteś wystarczająco dojrzały- zdołałam skleić jakąś myśl.
- Ach, dojrzałość- zaśmiał się Niklaus.- My jesteśmy wiecznie młodzi. Tak jak i wy będziecie- dodał i z ogromną prędkością doskoczył do mojej siostry i z cichym 'Tak musi być' skręcił jej kark. Patrzyłam na nieruchome ciało mojej bliźniaczki nie mogąc pojąć co się dzieje. Przeklinałam się w duchu za to, że nie zaufałam sobie i zignorowałam swoje przeczucia. Spojrzałam załzawionymi oczyma na Elijah'a, jednak ten wymieniał wzrok z Niklausem.
- Jak mogłeś?- krzyknęłam do niego, nie rozumiejąc dlaczego to zrobił.
- Nie mogłem inaczej, przepraszam córko. I ciebie też, synu- wyjaśnił mężczyzna, po czym znalazł się przed Enzo i zrobił to samo, co przed chwilą zrobił jego brat. Krzyknęłam przerażona, jednak zanim zdołałam utworzyć jakąkolwiek sensowną myśl Elijah, mój ojciec, znalazł się przede mną.
- Wyjaśnię wam to zaraz jak się obudzicie- wyjaśnił enigmatycznie, a chwilę później poczułam jego ręce na karku, nagły ból i osunęłam się w ciemność.





No i rozdział II. Chcę wyjaśnić, jak to będzie wyglądać. No więc w najbliższych rozdziałach będę pokazywać to, co przeżyli bohaterowie na przestrzeni wieków, aż dojdę do czasów mniej więcej obecnych :) Jeśli macie propozycję jak poprawić to co tworzę, piszcie :)

2 komentarze: