- Przejdźmy się nad strumień-
zaproponowała Elena, patrząc za oddalającym się Enzo. Po dojściu
na miejsce pobyliśmy chwilę we trójkę, a teraz nasz brat poszedł
z innymi mężczyznami. Kiwnęłam głową zgadzając się na
propozycję siostry i równym krokiem ruszyłyśmy do miejsca, gdzie
chodziłyśmy z matką. Była to niewielka polana oddalona tylko parę
metrów od strumienia. Rosnące dookoła drzewa skutecznie broniły
przed spojrzeniami innych. To w tym miejscu uczyłyśmy się magii i,
zgodnie z opowiadaniami naszej rodzicielki, to w tym miejscu spotkała
ona naszego ojca po raz pierwszy.
Właśnie, nasz ojciec. Nawet go nie
znałyśmy. Tylko Enzo miał szansę spędzić z nim parę lat, ale z
perspektywy czasu nawet nasz brat wcale go nie pamiętał. Nasz
ojciec bowiem zginął gdy matka nosiła nas pod sercem. Zaatakowały
go dzikie zwierzęta, a matka do końca swojego życia nie pogodziła
się z tą stratą. Często opowiadała nam o nim i o tym co razem
przeżyli, a ja zastanawiałam się, czy teraz są już razem.
Siedziałyśmy z Eleną na wielkim
kamieniu i wspominaliśmy matkę, gdy nagle zza drzew wyłonili się
dwaj mężczyźni, a moje niepokojące przeczucia dały o sobie znać.
Daj spokój, powiedziałam do samej
siebie, przecież oni wcale nie wyglądają groźnie. I faktycznie
tak było. Obydwoje bili młodzi, no może w wieku Enzo. Mieli
dłuższe włosy sięgające prawie do łopatek. Jeden był brunetem,
drugi blondynem. Zbliżyli się do nas z promiennymi uśmiechami na
przystojnych twarzach. Szybko zlustrowałam ich wzrokiem oceniając
niebezpieczeństwo, po czym ze spokojem stwierdziłam, że bez
problemu bym ich pokonała. Mężczyźni ustali naprzeciwko nas, a po
chwili brunet odezwał się miękkim głosem:
- Co dwie tak piękne niewiasty robią
same od zabawy?- rozpoczął rozmowę zerkając dziwnym wzrokiem to
na mnie, to na moją siostrę. Zaniepokoiłam się, bo cały czas
miałam złe przeczucia, które objawiały się delikatnym bólem
brzucha, jednak zignorowałam je i uśmiechnęłam się do rozmówcy.
- Jesteśmy groźniejsze niż możesz
to sobie wyobrazić, panie- odezwałam się słodko ale i ostro
jednocześnie.
- Nie wątpię- głos zabrał drugi z
mężczyzn, po czym zwrócił się do towarzysza.- Bracie, co za brak
kultury z twojej strony. Nie przedstawiłeś nas.
- Ach tak, oczywiście bracie-
zreflektował się brunet.- Drogie panie, jestem Elijah, a to mój
młodszy brat, Niklaus- zwrócił się do nas, na co obydwie
ukłoniłyśmy się zgodnie z obowiązującymi zasadami. Nie znosiłam
tego, że nas, kobiety, traktowano inaczej niż mężczyzn. Jako
kogoś podrzędnego. Chciałam być niezależna, czego niestety moja
siostra nie rozumiała, sądząc że tak powinno być. Cóż,
najwyraźniej to ja odziedziczyłam te buntownicze cechy. Wiedziałam
jednak jak się zachować no i nie chciałam być wygnana z wioski za
to, że złamałam którąś z reguł.
- Jestem Katerina, a to moja siostra
Elena- przedstawiłam nas po czym podniosłam wzrok i moje spojrzenie
napotkało wzrok Elijah'a. Miałam wrażenie że jego ciemne oczy
wwiercają się we mnie, odkrywając wszystkie moje tajemnice i
sprawiając, że mężczyzna wiedział o mnie wszystko. I nie było
to przyjemne uczucie. Odwróciłam wzrok chcąc, aby to wrażenie jak
najszybciej zniknęło i wydawało mi się, że brunet zaśmiał się
cicho. Jednak gdy się odezwał nic nie wskazywało na to, żeby
chwilę wcześniej rozbawiło go moje zachowanie.
- Możemy odprowadzić panie na
biesiadę?- spytał, wyciągając rękę w moja stronę.
- Oczywiście- odpowiedziałam i
złapałam go za dłoń. W tym samym momencie ostry ból brzucha
sprawił, że zgięłam się wpół.
- Nic ci nie jest?- usłyszałam
zatroskaną Elenę, która w trakcie rozmowy nie odzywała się w
ogóle.
- Wszystko dobrze- powiedziałam
zgodnie z prawdą, bo ból zniknął tak szybko jak się pojawił.-
Chodźmy- dodałam z uśmiechem kolejny raz ignorując oznaki tego,
że dzisiejszy dzień nie zakończy się szczęśliwie.
***********
- Znaliście swojego ojca?-
zagaił Niklaus parę godzin później. Szliśmy właśnie w szóstkę
do domu. Ja ze swoim rodzeństwem oraz Elijah z bratem i siostrą
Rebekah'ą. Po wypiciu paru kielichów wina (które swoją drogą
smakowało dziś nieco inaczej) nasi towarzysze stwierdzili, że
muszą odprowadzić nas do domu. A ani ja, ani Elena ani Enzo
zafascynowany piękną blondynką nie mieliśmy nic przeciwko.
- Nie, nasz ojciec zmarł 19
lat temu. Został zaatakowany przez zwierzęta gdy miałem 5 lat-
wyjaśnił nasz brat.- Nawet go nie pamiętam- dorzucił z pewną
tęsknotą w głosie.
Rozumiałam go. Często
rozmawialiśmy o tym, że oprócz niego w naszym domu nigdy nie było
innego mężczyzny, więc Enzo tak naprawdę dorastał wśród samych
kobiet. Co prawda poza domem znał wielu innych mężczyzn, ale jak
mówił, to nie było to samo.
- My w ogóle nie znałyśmy
ojca- dodała Elena, a ja potwierdziłam kiwnięciem głowy.
Spojrzałam na Elijah'a. Wcześniej razem z bratem opowiadali nam o
tym, że przybyli tutaj z daleka i niedługo ruszają w dalszą
drogę.
- A co was sprowadza do
wioski?- spytałam, cały czas zerkając na mojego towarzysza. Od
samego początku, gdy zobaczyłam ich na polanie nie opuszczało mnie
moje złe przeczucie. Ale byli oni niegroźni, o czym mogłam
przekonać się wcześniej, gdy zabawiali nas rozmową.
- Chcieliśmy kogoś
odwiedzić,a z tego co wiemy, mieszka tutaj- wyjaśniła Rebekah,
rzucając w naszą stronę dziwne spojrzenia.
- Kogo odwiedzić?- nie
mogłam powstrzymać swojej ciekawości i drążyłam dalej.
- Kogoś kto jest z nami
spokrewniony- odpowiedział tym razem Niklaus.
Zastanowiłam się kto z
wioski mógłby być krewnym naszych nowych znajomych. Nie widziałam
w okolicy nikogo, kto miałby podobną urodę jak oni, tak więc nie
miałam nawet żadnego punktu zaczepienia.
Nie odzywałam się resztę
drogi pozwalając, by rozmowa toczyła się beze mnie. Co prawda
Elijah zadawał mi co chwilę jakieś pytania, jednak odpowiadałam
półsłówkami, toteż po krótkim czasie mężczyzna dał mi
spokój. Oprócz zastanawiania się, kogo chcieli odwiedzić nasi
towarzysze, myślałam o tym, dlaczego moje przeczucia zawiodły.
Zawsze mogłam na nich polegać, to one ostrzegały mnie na czas. A
dzisiaj? Naprawdę czułam, że zdarzy się coś złego, a tymczasem
wieczór dobiegał końca, a wszystko było w najlepszym porządku.
Za chwilę mieliśmy dojść do naszego domu, pożegnać się z
nowymi znajomymi i dać się na odpoczynek. Nic złego się nie
wydarzyło, moje przeczucia zawiodły.
Może to przez niepokoje
ostatnich dni moja magia trochę się zachwiała, przeszło mi przez
myśl akurat w momencie, w którym doszliśmy na miejsce.
Pożegnaliśmy się i mieliśmy wejść do środka, gdy Rebekah
spojrzała dziwnie na swoich braci. Niklaus kiwnął głową, a
Elijah zrobił krok do przodu. Zaniepokoiłam się, bo mój brzuch
znów zaczął boleć w charakterystyczny sposób. Odruchowo
sięgnęłam ręką w dół.
- Faktycznie jesteś potężną
czarownicą, skoro masz tak silne przeczucia- powiedział z uśmiechem
Elijah, robiąc kolejny krok w naszą stronę.- Potężniejszą niż
Amara- dodał, a mnie zmroziło. Nie dlatego, że wiedział, że mamy
magię. Dlatego, że wypowiedział imię naszej zmarłej matki. A
byłam pewna, że żadne z nas nie wypowiedziało go dzisiaj.
- Skąd znasz imię naszej
matki?- spytał Enzo stając z Eleną obok mnie.
- Waszej matki...- w głosie
bruneta brzmiała nuta tęsknoty.- Aż dziw pomyśleć, że minęło
już 19 lat....
- Znałeś naszą matkę?-
moja siostra wypowiedziała pytanie, które ja również miałam w
głowie.
- Wszyscy ją znaliśmy-
Niklaus zrównał się z bratem, a po chwili to samo zrobiła
Rebekah.
- Była piękna- znów
odezwał się się Elijah- nie tylko zewnętrznie, ale i wewnętrznie.
Dlatego się w niej zakochałem. A gdy urodziłeś się ty- zwrócił
się bezpośrednio do Enzo- byłem najszczęśliwszym człowiekiem na
ziemi. Ale musiałem odejść, bo to co zrobiła z nami nasza matka
zagrażało nam wszystkim. Nawet nie wiedziałem, że wyrosły z was
tak piękne kobiety- skończył, patrząc na nas.
- Córki? Ale ty nie
możesz... To niemożliwe...- zaczęłam się jąkać.- Ty nie jesteś
wystarczająco dojrzały- zdołałam skleić jakąś myśl.
- Ach, dojrzałość-
zaśmiał się Niklaus.- My jesteśmy wiecznie młodzi. Tak jak i wy
będziecie- dodał i z ogromną prędkością doskoczył do mojej
siostry i z cichym 'Tak musi być' skręcił jej kark. Patrzyłam na
nieruchome ciało mojej bliźniaczki nie mogąc pojąć co się
dzieje. Przeklinałam się w duchu za to, że nie zaufałam sobie i
zignorowałam swoje przeczucia. Spojrzałam załzawionymi oczyma na
Elijah'a, jednak ten wymieniał wzrok z Niklausem.
- Jak mogłeś?- krzyknęłam
do niego, nie rozumiejąc dlaczego to zrobił.
- Nie mogłem inaczej,
przepraszam córko. I ciebie też, synu- wyjaśnił mężczyzna, po
czym znalazł się przed Enzo i zrobił to samo, co przed chwilą
zrobił jego brat. Krzyknęłam przerażona, jednak zanim zdołałam
utworzyć jakąkolwiek sensowną myśl Elijah, mój ojciec, znalazł
się przede mną.
- Wyjaśnię wam to zaraz
jak się obudzicie- wyjaśnił enigmatycznie, a chwilę później
poczułam jego ręce na karku, nagły ból i osunęłam się w
ciemność.
No i rozdział II. Chcę
wyjaśnić, jak to będzie wyglądać. No więc w najbliższych
rozdziałach będę pokazywać to, co przeżyli bohaterowie na
przestrzeni wieków, aż dojdę do czasów mniej więcej obecnych :)
Jeśli macie propozycję jak poprawić to co tworzę, piszcie :)
Wow *o* Brak mi słów rozdział idealny :D Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
Usuń